Kilka dni temu, 15 stycznia 2019 zakończyło się odosobnienie w ciszy, kolejne jakie się odbyło w podobnej formule. To już nie pierwszy rok, który rozpoczynamy w ten sposób. Każda z osób uczestniczących z innego powodu.
Plany, zamiary, wyobrażenia… ważne były może przed wyjazdem, przy podejmowaniu decyzji – jak każdy z nas chce spędzić te kilka dni.
A potem, już w trakcie odosobnienia…
Po prostu byliśmy.
Delektowaliśmy się nicnierobieniem, nicniemówieniem, wciszysiedzeniem przez 72 godziny.
Ten czas w całości wypełniliśmy tym, co stanowi znaczną różnicę wobec naszych codziennych doświadczeń i intensywności praktyki.
Gdy się donikąd nie spieszysz, gdy nic nie musisz robić, z nikim nie musisz rozmawiać, na żadne maile, smsy, message nie musisz odpowiadać okazuje się, że czas jest niezwykle subiektywnym tworzywem życia.
I nie powinno się go mierzyć tylko za pomocą zegara, ale również bogactwem doświadczeń, mieszczących się w nim.
Gdy zakończyliśmy milczenie i podczas praktyki kręgu dzieliliśmy się swoimi przeżyciami – w pełni pokazała się zdumiewająca różnorodność efektów wywołanych medytacjami.
Każdy przybył z innych powodów i każdy zabrał ze sobą inne efekty.
Powtarzało się jedynie postanowienie systematycznej praktyki.
Oby się to udawało, nie tylko na fali poreatowych wzlotów, ale również gdy przyjdzie zanurzyć się w pełni w swoją codzienność – obowiązki, wyzwania, czasem ból fizyczny czy niefizyczny
. W trudniejszych okolicznościach życia tym bardziej potrzebujemy praktyki zgodnie ze wskazówką Henepoli Gunaratany, która była motywem przewodnim odosobnienia:
Bądź dla siebie łagodny, bądź dla siebie miły. Być może nie jesteś ideałem, ale jesteś wszystkim, z czym będziesz pracował.
https://www.youtube.com/watch?v=3eORanGswYg – tutaj znajdziesz film – artystyczne wspomnienie tego odosobnienia